Cała pielęgnacja skóry rozbija się o to, żeby wyglądać zdrowo i oczywiście ładnie, bo kto nie chce wyglądać długo ładnie ?? To banał ale w sumie jakby się nad tym zastanowić to wszystkie nasze kroki od oczyszczania skóry przez nawilżanie czy zabiegi dążą do jednego: żeby skóra była gładka, jędrna, miała jednolity kolor, nie miała wyprysków, no i dla niektórych bardzo ważna rzecz czyli to, żeby długo nie miała zmarszczek.
Żeby nasza cera spełniała te wszystkie cechy musimy jej trochę pomóc. Nie tylko poprzez zdrowe odżywianie czy aktywność fizyczną, ale także poprzez nakładanie na nią produktów bogatych w składniki, które będą mogły walczyć z różnymi zewnętrznymi wrogami jak promieniowanie UV czy wolne rodniki. Niestety jest tak, że nasz organizm choć sprytny nie poradzi sobie ze wszystkim a to w jakim Świecie obecnie żyjemy wcale nie ułatwia sprawy.
Utrzymanie integralności skóry i jej zdolności walki z przeciwnościami czyli podtrzymywanie jej mechanizmów odpornościowych powinno być naszym priorytetem. Nasza skóra cały czas pracuje. Nawet jak nam się wydaje, że ona sobie tak po prostu leży na nas i jest 🙂 Komórki wciąż się dzielą, cytokiny reagują i się syntetyzują, gruczoły łojowe produkują sebum żebyśmy mieli na sobie ochronną kołderkę, melanocyty produkują melaniny (barwniki skóry) żeby chronić nas przed działaniem promieniowania UV. No można tak długo wymieniać i naprawdę uznajmy, że należy się naszemu organizmowi dożywotni SZACUN i moglibyśmy spokojnie dawać mu codziennie Nobla. Niektóre reakcje chemiczne towarzyszące codziennemu życiu sprawiają, że wydzielają się nadreaktywne formy tlenu i to właśnie jest ..
Stres oksydacyjny
To stan, który delikatnie mówiąc bardzo nam nie służy, ponieważ prowadzi do zniszczenia częściowego, mutacji lub całkowitej śmierci komórek. Żeby każda komórka naszego ciała mogła żyć i mieć energię musi oddychać. Samo oddychanie zachodzi w mitochondriach (to pewnie pamiętacie z biologii). Końcowym etapem całej reakcji oddychania komórkowego jest redukcja cząsteczki tlenu do wody. Czasami cząsteczka tlenu nie przechodzi takiego kilku etapowego procesu redukcji i tworzą się wolne rodniki tlenowe, które w normalnej ilości nie są groźne a nawet niezbędne do tworzenia kolejnych reakcji np. regulacji ekspresji genów (około 2% tlenu cząsteczkowego przeradza się w wolny rodnik). Wolne rodniki mają przy sobie równie wolny elektron, który wcale nie chce być sam i wciąż dąży do tego żeby się z czymś połączyć a robi to kradnąc napotkanym komórkom wolny elektron. Ci okradzeni z wolnego elektronu sami stają się wolnymi niekompletnymi rodnikami i chcą okradać następnych. To jest jak kula śniegowa i jedna reakcja napędza drugą.

Głównymi reaktywnymi formami tlenu są: rodniki hydroksylowe, rodniki nadtlenowe, alkoksylowe, tlen singletowy, nadtlenek wodoru czy nadtlenki organiczne. W naturze problemy zaczynają się zawsze kiedy czegoś jest za dużo albo za mało i tak jest tym razem. Za dużo wolnych rodników robi naszym komórkom czyli też naszej skórze wiele szkód- najgorszym skutkiem ich działania jest całkowita śmierć komórek czy nowotwór skóry. Żeby temu zapobiec a przynajmniej starać się zminimalizować tych nieumiejących żyć w samotności małych zbójów możemy postarać się:
- Unikać słońca (na tyle ile się da, nie mówię o tym żeby się przed nim chować. Promieniowanie UV uruchamia całą kaskadę zdarzeń, która powoduje powstanie wolnych rodników – mutacje w DNA- rozkład elastyny – szybsze starzenie i nowotwory skóry)
- Unikać palenia i picia alkoholu. Fajki zabijają skórę nie tylko przez zawartość różnych substancji smolistych ale właśnie przez to, że przyczyniają się do powstania stresu oksydacyjnego, alkohol także prowadzi do takiej nierównowagi).
- Jak tylko możemy przebywajmy na łonie natury, a nie tam gdzie jest zanieczyszczone powietrze. Wybierajcie spacer/ bieg w parku albo lesie a nie wzdłuż ulic. Smog tak jak papierosy prowadzi do destrukcji w DNA naszych komórek.
- I teraz jakaś taka dziwna sprawa 🙂 bo niestety nadmierna aktywność fizyczna także potrafi rozstroić organizm i prowadzić do stresu oksydacyjnego. Ja się z tą teorią nie lubię dlatego nie popadałabym w jakieś przesadne tony. Ruch w dużej dawce niesie ze sobą tyle korzyści, że szczerze mówiąc wolę dostarczać sobie przeciwutleniaczy w pożywieniu i kosmetykach niż zrezygnować z biegania, tańca czy jakichkolwiek innych ćwiczeń.
Co jeszcze można zrobić ??
Wiadomo, że najlepsze jest to co dała natura i mimo tego, że skóra jako ostatni organ dostanie z pożywienia resztki przeciwutleniaczy należy starać się je dostarczać. Nie rekomenduję jakoś specjalnie suplementów z przeciwutleniaczami z prostej przyczyny. Wspominałam Wam wcześniej, że wolne rodniki nie czynią nam samego zła i są w zasadzie niezbędne w tworzeniu rozmaitych reakcji choćby tworzenia krwi czy ochrony organizmu przed infekcjami. Dlatego właśnie nadmierne dostarczanie suplementów o działaniu antyoksydacyjnym mogłoby nam bardziej zaszkodzić niż polepszyć sytuację. Bardzo duże dawki suplementów antyoksydacyjnych mogą blokować produkcję naszych wewnętrznych przeciwutleniaczy np. Glutationu.
Skupmy się zatem nad tym, żeby nasza dieta była po prostu zrównoważona i bogata w przeciwutleniacze naturalne a jest ich naprawdę sporo i wiąże je ze sobą jedno -mają zwalczać komórkowy stres oksydacyjny. Wymienię choćby kilka nad którymi warto pochylić czoła:
Resweratrol – coś na zachętę 🙂 bo najwięcej go w winogronach, borówkach, jagodach, korzeniach rdestowca japońskiego i w czerwonym winie 🙂 ( wiem, teraz każdy kto lubi wino będzie miał niezłą wymówkę). Resweratrol to barwnik z grupy polifenoli, o niebywałym działaniu antyoksydacyjnym. Resweratrol nie tylko sam działa przeciwutleniająco ale pobudza działanie naszych wewnętrznych enzymów antyoksydacyjnych jak dysmutaza nadtlenkowa czy glutation.
Katechiny – herbaciarzy i azjatów nie trzeba przekonywać :). Zielona herbata ma lekko gorzki smak i to właśnie katechiny za to odpowiadają. To związki które świetnie sobie radzą ze zwalczaniem wolnych rodników a przy okazji działają silnie przeciwzapalnie. Więc zamiast kawki dzisiaj zaparz sobie filiżankę zielonej herbaty albo matchy.
Hydroksytyrozol – to polifenol, który jest trudny w wymowie ale nadrabia działaniem. Zupełnie szczerze powiem, że do niedawna nie wiedziałam o jego istnieniu a to spory błąd. Hydrokytyrozol to składnik, którego najwięcej znajdziecie w oliwie z oliwek. Ma NAJSILNIEJSZE DZIAŁANIE ANTYOKSYDACYJNE ze wszystkich przebadanych jak dotąd składników !!!
Przyczynia się do ochrony lipidów we krwi przed uszkodzeniem oksydacyjnym i przeciwdziała powstawaniu miażdżycy.
Antocyjany – kolejne pyszne fioletowe, naturalne antyoksydanty występujące między innymi w jagodach, malinach, jeżynach, borówkach czy porzeczkach. Ta grupa polifenoli oprócz działania przeciwutleniającego ma bardzo duże działanie ogólne przeciwzapalne, wspomaga działanie układu krwionośnego, nerwowego a także przeciwdziała rozwojowi cukrzycy typu drugiego. Nic tylko jeść!

Karotenoidy – czyli cała wesoła grupka warzyw i owoców w kolorze czerwonym, żółtym, pomarańczowym. Należą do nich alfa i beta karoten, likopen, kryptoksantyna , astaksnatyna (występuje w algach), luteina. Oprócz tak oczywistych warzyw jak papryka, dynia czy marchew nie możemy zapominać o natce pietruszki czy jarmużu które także mają dużo beta karotenu ale w przewadze występuje zielony barwnik chlorofil (nota bene też antyoksydant) dlatego nie dajcie się zmylić :). Poza działaniem antyoksydacyjnym niektóre karotenoidy, jak na przykład wyżej wspomniany beta karoten, zmieniają się ( w środowisku tłuszczowym) w retinol, który ma ogromne znaczenie w procesach przeciwstarzeniowych.
GLUTATION – król królów nad królami i klękajcie narody. To składnik który pełni najważniejsze funkcje antyoksydacyjne w każdym organizmie. Produkujemy go sami i gdyby nie on nie bylibyśmy w stanie usuwać z naszego ciała toksyn. Myślę, że należy mu się zupełnie oddzielny wpis ale tutaj chcę nadmienić, że jakość naszego życia w ogólnym rozumieniu czyli stres, smog, papierosy itd sprawia, że glutationu mamy za mało i musimy sobie go dostarczać z zewnątrz.
Warto zatem podjadać : ostropest plamisty, kurkumę, szparagi, czosnek, cebulę, brokuły, kapustę i popijać sok z buraka.
Zupełnie nie przypadkiem okazuje się, że natura wie od nas lepiej w co i jak grać dlatego daje nam więcej warzyw i owoców kolorowych kiedy czynnika wywołującego stres oksydacyjny czyli SŁoŃca mamy coraz więcej. Pomyślcie o tym robiąc jutro zakupy – co mogę zjeść żeby moja skóra była zdrowa i piękna? Jak mogę jej pomóc ?
Pamiętajcie o tym, że im większa przewaga wolnych rodników tym nie tylko Wasza skóra będzie wyglądała gorzej ale także będzie większe prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwory, choroby układu krwionośnego czy nerwowego. Wszystko się składa w jedną całość dlatego to co jecie widać na skórze gołym okiem i niemal za każdym razem samo odżywianie mówi mi bardzo dużo o tym dlaczego ktoś wygląda tak a nie inaczej.
Ciągła walka ze złodziejami elektronów trwa wszędzie dlatego z punktu widzenia pielęgnacyjnego tak ważne jest dostarczanie antyoksydantów zewnętrznie.Już teraz zapraszam Cię na kolejny wpis z którego dowiesz się jakie składniki i kosmetyki wybrać a także jak ich używać żeby zredukowały stres oksydacyjny na Twojej skórze.
Bardzo się cieszę, że tu trafiłaś/ trafiłeś :). Oto kilka rzeczy, które możesz zrobić aby pomóc mi w rozwoju bloga :
- Daj znać o swojej obecności – skomentuj, powiedz czy Ci się podoba, daj mi znać o czym chcesz wiedzieć więcej a na pewno o tym napiszę.
- Polub mój profil na Facebooku– będziesz ze mną na bieżąco.
- Obserwuj mnie na Instagramie – tam zobaczysz mnie najczęściej.
- Udostępnij mój post – dzięki temu mam szansę dotrzeć do większej ilości ludzi 🙂
Dziękuję Ci, Karolina